Pierwszy mecz podczas organizowanego w Krakowie turnieju Młodzieżowych Europejskich Pucharów CE EYBL nasza drużyna przeszła test, który nie był tylko koszykarskim wyzwaniem.

Zmagania na poziomie międzynarodowym to mnóstwo czynników jednocześnie, wraz z poziomem sportowym, które powodują, że pojęcie funkcjonowania na wysokim poziomie przybiera nowy sens.

Kiedy pierwsza piłka w starciu z MBA Prievidza powędrowała w górę, dało się wyczuć dużą dawkę emocji i niezmierzoną chęć umieszczania piłki w koszu. Jak często to możliwe.

Odpowiedzialność na siebie, co jest już praktycznie naturalne, brał Bartosz Leśniak. Ta zdolność predestynuje go do podejmowania właśnie tego typu zagrań. Za nim podążał Joyce Towonde, dobrze czujący się w grze „1 na 1”.

To pozwalało przez moment utrzymywać się nawet na prowadzeniu. Brakowało natomiast skuteczności przy próbach z dystansu. Zawodnicy z Krakowa często rzucali z daleka, lecz tym razem piłka wykręcała się z obręczy. Starał się m in. Mateusz Kękuś, sprytnie szukając sobie przestrzeni za linią 6, 75 m.

Ten czynnik okazał się atutem rywali. W dużej mierze za ich sprawą udało im się odskoczyć. Poczynania gospodarzy momentami przypominały walkę z różnymi trudnościami. Począwszy od mocno zagęszczonego przez obrońców pola trzech sekund po umiejętność wykorzystania własnych możliwości.

In minus wpływały długie przestoje bez zdobyczy punktowej, co dało się zaobserwować szczególnie w drugiej kwarcie. Niemniej, taka sytuacja również stanowi lekcję i skłania do przemyśleń, co robić, by wystrzegać się podobnych zdarzeń.

Przeciwnik wykorzystał to idealnie. Do przerwy prowadził 39:17. Po zmianie stron podstawę stanowiła dzielna walka o każdą dobrą akcję. Te, w całości dało się znaleźć. Indywidualne, pełne technicznych manewrów wejścia prezentował Robert Hoffmann.

Poziom ambicji przekroczył wartości maksimum u Leśniaka. Będący w szerokim składzie reprezentacji Polski obwodowy robił wszystko, by nawet samemu odmienić losy rywalizacji. Te dążenia należy bez dwóch zdań nagrodzić, aczkolwiek konkurent usilnie utrudniał mu zadanie i chwilami oddawał rzuty z absolutnie niewygodnych pozycji. Ponadto, pomoc muszą zagwarantować inni, wówczas siła rażenia wzrasta.

Miejscowi robili co się da, ale goście ewidentnie złapali wiatr w żagle. Oprócz ładnych trafień z daleka pokazali efektowne, błyskawiczne kontry, będące doskonałą bronią na zmęczonych już koszykarzy z Krakowa.

Wśród nich wykrzesać z siebie energię chciał Jan Walaszek, imponujący tego dnia paroma przemyślanymi decyzjami. Szansę dostał też Hubert Hryniszyn, zawsze dużo widzący na boisku, a pod tablicami fruwał Mikołaj Kleszcz, rozdając przy tym kilka bloków. Pod względem tylnej formacji i nie tylko wsparcie gwarantował wprowadzany z ławki Michał Kądziołka. O jego zaangażowanie nigdy nie trzeba się martwić. W końcówce, do gry wszedł zaś Wojciech Rzeźnik. Niewykluczone, że jego obecność jeszcze się przyda z uwagi m in. na coraz bardziej wszechstronne umiejętności.

O zwycięstwo przyjdzie zagrać drugiego dnia turnieju. O godzinie 13:30 w hali AGH przy ul. Piastowskiej 26a zmierzymy się z USK Praga.

Oknoplast Korona Szkoła Gortata Kraków – MBA Prievidza 49:90 (14:18, 3:21, 19:25, 13:26)

Oknoplast Korona: Leśniak 18, Hoffmann 13, Towonde 8, Kękuś 5, Kleszcz 4, Kądziołka 1, Walaszek 0, Hryniszyn 0, Rzeźnik 0.