Do spotkania z STK Wikar Nowy Sącz nasz zespół podszedł bardzo profesjonalnie i z założeniem, żeby od samego początku narzucić własne warunki gry.

Dokładnie tak się stało, w dużej mierze dzięki mocnej obronie. Ta formacja funkcjonowała płynnie, a gracze byli zdecydowani. W ten sposób notowano przechwyty. One otwierały drogę do zdobyczy punktowej.

Mózgiem drużyny i to przez całe spotkanie był Robert Hoffmann. Właśnie od jego przejęć rozpoczynało się mnóstwo akcji. Wiedział gdzie się ustawić, by następnie wykorzystać swoją szybkość.

Wraz z nim bez zarzutu funkcjonowali koledzy. Oczywiście na wysokim poziomie grał Bartosz Leśniak, rozrywając defensywę konkurenta. W dynamicznych wejściach pod kosz podobnie specjalizował się Joyce Towonde, choć momentami ewidentnie brakowało mu troszkę precyzji. Zagrania do przodu napędzał również Nikodem Mazur.

Niemniej, pomyłki w ataku, jeżeli się zdarzały, przykrywała znakomita obrona. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 30:2 dla gospodarzy!

Trener Marcin Kękuś nie pozwolił na zbytnie rozprężenie. W drugiej kwarcie krakowianie kontynuowali rozpoczęte dzieło. Szczególnie pochwalić należy Mikołaja Kleszcza. Nasz podkoszowy rządził pod tablicami, kolekcjonując zbiórki, ale jego gra jest obecnie znacznie bardziej wszechstronna. Atomowymi podaniami potrafił zainicjować kontrę, będąc przy obręczy trafiał nawet bezpośrednio z powietrza, a ponadto punktował z dalszych odległości. To absolutnie pomagało całemu zespołowi.

Niezłą zmianę dał Franciszek Usydus, nastawiając się przede wszystkim na rzuty za trzy. Kilka z nich zamienił na „oczka”. Z daleka wielokrotnie mierzył też Mateusz Kękuś, choć momentami przypominało to serię pocisków z rozkalibrowanego Kałasznikowa.

Jednak dodając już bardziej poważnie, miejscowi do przerwy prowadzili 56:15. Nie zagrażało im nic, zaś po zmianie stron mogli spokojnie przećwiczyć różne warianty zagrań.

Sam Kękuś (zawodnik), co trzeba podkreślić, znalazł sposób na siebie. Częściej podejmował walkę „1 na 1”. Zmniejszał dystans do kosza, wymuszał przewinienia i umieszczał piłkę w obręczy. Zawsze należy szukać sposobu, by uzyskać coś dobrego.

Szansę występu dostali nominalni zmiennicy. Zaimponował Michał Kądziołka. Nie tylko walecznością, ale kilkoma manewrami godnymi najlepszych obwodowych. Sam dorzucił 6 punktów. Niezwykle aktywny był Jan Walaszek. Polował na przechwyty, błyskawicznie przemieszczał się przez całą długość boiska i także może mówić o cegiełce lub wręcz niezłych rozmiarów cegle dołożonej do sukcesu.

Walkę o zbiórki zagwarantował Stanisław Kwieciński. Do tego, sporo minut w grze spędził Wojciech Frączek. Przed decydującą batalią, rezultat brzmiał 77:32. Spora rotacja składem wpływała chwilami na organizację gry, lecz tego też trzeba

W ostatnich fragmentach obserwowano wiele ofensywnych poczynań. Trzypunktowe okazje wykorzystywał Usydus. Popisy rodem z NBA prezentował Towonde, przy czym nadal musi pracować nad wykończeniem zagrań, bo właśnie w ostatniej fazie najbardziej szwankowała i niego dokładność. Ogólny bilans podreperował Kękuś, by ostatecznie Oknoplast Korona Szkoła Gortata Kraków triumfowała 104:52.

Oknoplast Korona Szkoła Gortata Kraków – STK Wikar Nowy Sącz 104:52 (30:2, 26:13, 21:17, 27:20)

Oknoplast: Leśniak 21, Kękuś 18, Towonde 17, Usydus 13, Hoffmann 10, Walaszek 9, Kleszcz 8, Kądziołka 6, Maj 2, Mazur 0, Kwieciński 0, Frączek 0.