Wyprawa do Gorlic zakończyła się pełnym sukcesem. W meczu z miejscowym MKS-em krakowianie pewnie postawili na swoim, a motorem napędowym zespołu był duet Robert Hoffmann – Bartosz Leśniak. Obaj zdobyli po 20 punktów.
Sam początek pokazał, że to ekipa Oknoplast będzie stroną wiodącą. Pomogły w tym rzuty z dystansu właśnie wspomnianego we wstępie duetu. Miejscowi zostawiali sporo wolnej przestrzeni, co należało wykorzystać. Do tego udawało się przechwytywać piłkę niedaleko kosza rywali, a wówczas droga w stronę obręczy stała otworem.
Ważną rolę w drużynie pełnił Mikołaj Kleszcz. Od jego zbiórek zaczynało się mnóstwo akcji, a charakterystycznymi dla siebie atomowymi podaniami umożliwiał kolegom zdobycz punktową.
Zawodnicy z Gorlic, podobnie, gdy znajdowali dla siebie miejsce w okolicach linii 6, 75 m, próbowali swoich szans, ale wkrótce odpadli z wyścigu. Po pierwszej kwarcie wynik brzmiał 27:11 dla przyjezdnych.
W ten sposób zbudowano fundament pod dalsze części spotkania. Z niezłej strony pokazali się nominalni zmiennicy. Stanisław Kwieciński ewidentnie robi postępy i w polu trzech sekund przejście go stanowi nie lada wyczyn. Znów okazał się dużym wsparciem dla drugiego podkoszowego. W kwestii walki na tablicach wsparcie gwarantowali też Maciej Maj oraz Wojciech Rzeźnik, potrafiący bardzo swobodnie radzić sobie w ataku. Niedługo po wejściu za trzy przymierzył z kolei Franciszek Usydus.
Podczas kolejnych minut oprócz przyzwoitej gry ofensywnej, nasi gracze nie zawodzili w defensywie. Sporadycznie pozwalali konkurentowi dojść do dogodnych okazji na powiększenie rezultatu i kontrolowali wydarzenia. Groźny pod względem strzeleckim był Mateusz Kękuś, który w każdym momencie mógł odpalić „rakietę”. Parokrotnie wykorzystał ten atut, a ponadto umiał włączyć się w grę „1 na 1. To czyni go bardziej wszechstronnym.
Do przerwy goście wygrywali 44:19 i nie zamierzali zwalniać tempa. Faktem jest, że tuż po zmianie stron zanotowali mały przestój, lecz szybko znaleziono rozwiązanie. W powietrznych pojedynkach nie do powstrzymania okazał się Kleszcz. Leśniak kiedy nabrał właściwej prędkości również pozostawał poza zasięgiem, a Hoffmann często przejmował zadania dowódcy i z chłodną głową decydował o tym, jak ma wyglądać konkretne zagranie.
Podobały się niektóre akcje zespołowe i szybkie dzielenie się piłką. Taka postawa sprawiała, że gorliczanie stawali przed trudną próbą powstrzymania koszykarzy ze stolicy Małopolski. Jeszcze raz zza łuku nie pomylił się Usydus. Poza tym, na parkiecie miejsce dla siebie znaleźli Wojciech Frączek i Nikodem Mazur. Obaj bronili z dużym zaangażowaniem, udaremniając liczne próby ataków MKS-u.
Finisz należał już do Jana Walaszka. Niczym w pamiętnym, wygranym starciu z Wisłą Kraków, złapał właściwy rytm i wszędzie zrobił coś dobrego. Efektowne bloki, przejście do kontry i celna próba za trzy punkty tuż przed syreną przypieczętowały sukces. Zresztą w całym występie drużyna skompletowała 8 trafień gwarantujących trzy „oczka”.
MKS Gorlice – Oknoplast Korona Szkoła Gortata Kraków 41:85 (11:27, 8:17, 12:19, 10:22)
Oknoplast Korona: Hoffmann 20, Leśniak 20, Kękuś 12, Kleszcz 10, Walaszek 8, Usydus 6, Rzeźnik 6, Mazur 3, Maj 0, Kwieciński 0, Frączek 0.